WRYYYYYYYYYYYYY!

Dinin

"Na brodę babuni! Nie czuję ręki, wisi sflaczała jak kuśka eremity..."

"Biaaaałeee smoczydło głowę w mojej sakwie maaaaaaa!!"

Malcolm Dustbeard, krok od leworęczności

Cup-A-Tea

"Nawet położony na deski jest równie niebezpieczny co w pionie..."

Adanir Roublard, jatka w magazynie.

"No, jeszcze kilka takich przygód i będzie miał kilka całkiem pokaźnych blizn. Nie wiem, może krasnoludzkie kobiety lubią takie dekoracje?"

Adanir, jak zwykle o jednym.

Indus

Nawet bliski śmierci walczy jak bestia. Nie zwraca uwagi na swój stan chcąc walczyć dalej.

Podziw temu co zrobił w magazynie

Także żaden jego stan, nawet krytyczny nie powstrzymają przed chęcią zbierania łupów.

Słysząc poczciwego Malcolma chwilę po bitwie.[/b]

Dinin

"Mithrill! Dwadzieścia pięć sztabek po pół kilo każda, wszystkie bezpiecznie zalegają na dnie pojemnej torby. Na drugim końcu tunelu stoi Thundershield i jego tajemnica ekspresowego kucia tego szlachetnego metalu...

Tylko jak tego starego pierdziela nakłonić do współpracy?"

Malcolm Dustbeard, pochłonięty problemami

Cup-A-Tea

"Pewnikiem odpłaci się Breytenowi, pytanie kiedy i jak?"

Adanir Roublard, na Srebrnej Syrenie.

"Chwila, krasnolud taszczy przez całą drogę worek mithrillu?"

Adanir, niedowierzająco.

"Z takim rapierem nie mogłem przegrać! Pewnie jest ze mnie dumny, ale tego nie przyzna!"

Adanir - zwycięzca.

Indus

Własny skarb to zabierze wszędzie ze sobą!

Dowiadując się o zabraniu mithrilu przez Malcolma.

Im bliżej jesteśmy celu, tym większy zapał jest w krasnoludzie. Zrobi wszystko by odnaleźć Thundershielda, pomóc mu gdy to będzie potrzebne i stać się jego uczniem.

Ka obserwujący Malcolma.

Onion

"Jakim cudem on może jeszcze ruszać ręką tego nawet nie wiem. Chyba cały panteon go wziął w tamtej chwili w opiekę..."
- jeden z medyków domu Jorasco, sprawdzając ramię Malcolma

"Nie wiem czemu Samanta jest na niego tak cięta. To po prostu krasnolud. A jak każdy wie krasnoludy nie grzeszą zbytnią elokwencją czy kulturą osobistą"
Faltir Deneith, po dłuższym czasie spędzonym z Kompanią

"Dzięki ci wielkie mistrzu Malcolmie za ten wspaniały oręż już uratował mi skórę. Może po tej wyprawie nadam mu jakieś miano by twój kunszt stał się jeszcze bardziej znany?"
Horacio zachwycający się mieczem wykutym przez krasnoluda

Ghostwalker

"Chyba wszystkie jego marzenia spełniły się w jednej chwili. Chociaż obawiam się, że jego szkolenie będzie trudniejsze niż moje."

- Breyten

Dinin

"Już niemal, już prawie. Dźwięk obrabianego mithrillu wypełni komnatę a Onatar poprowadzi mą rękę, spod której wyjdzie największe dzieło mojego życia. Przydupasom z Cannith oko zbieleje"

Malcolm, przeraźliwie monotematyczny

Cup-A-Tea

"W końcu spełni się jedno z marzeń Malcolma. Kolejne też dotyczą metali?"

Adanir Roublard, w krasnoludzkiej wieży.

"Spędzi tutaj całą zimę? Czym wróci, jak nie z nami?

Adanir, praktycznie.

Onion

"Więc to tego szukał Malcolm Dustbeard. Kuźnia antycznych krasnoludów. To miejsce jest przepełnione mocą, nie mniej niż piece domu Cannith. Miejsce jedyne w swoim rodzaju, nie dziwię się czemu ten stary krasnolud zdecydował się tutaj zamieszkać."
- Horacio po wizycie w metalowej wieży

"Cóż za wykonanie! Nigdy w swoim życiu nie widziałem tak wspaniałego rynsztunku w takich ilościach. Czegoś takiego nie powstydziła by się zapewne nawet królowa Aurala. A to dobrze wróży Dustbeardowi na przyszłość... oby tylko udało mu się stąd wrócić."
- Faltir Deneith

Ghostwalker

"Uczył się u największego chyba na świecie mistrza w swoim fachu. Stworzył dzieło sztuki na kowadle i ciągle ma ambicje na więcej. Żywił się korzonkami i śniegiem.
W sumie fakt, nie dziwię się, że jest wściekły"

- Breyten, patrząc na czerwieniejącego Malcolma

Dinin

"Nie można mnie spętać!"

Malcolm, ćwiartując żywcem salamandrę

"Dzieło mego życia gotowe, nawet domowi Cannith oko bieleje... to teraz pora na adamantyt!"

Mithrillowy Krasnolud i jego niezaspokojone ambicje

"Strasznie butni ci od smoczych kleksów. Pół miasta o mnie gada a oni mi tu o potędze, jaka za nimi stoi. Jak kowali mają takich jak negocjatorów to nie dziwota, że tylu mam klientów. Ciekawe czy spróbują jeszcze raz, z kimś kompetentnym dla odmiany"

Malcolm i chwila na którą czekał całe życie

Onion

"Malcolm Dustbeard, Mithrillowy Krasnolud ... tak to będzie dobrze brzmiało
- Horacio myśląc nad pieśnią o Kompanii

"Co za ignorant. Może nie zauważył, ale Smocze Domy od setek lat są najbardziej wpływowymi grupami na świecie. A niech sobie kuje w tej swojej małej kuźni. Można go porównać do kogoś kto zachwyca się widokiem kawałka nieba przez okno, a kto nie chce wyjść na zewnątrz i poznać całego ogromu nieboskłonu"
- wysłannik domu Cannith po tym jak Malcolm odrzucił jego propozycje

Indus

Wspaniałości tej zbroi nie można Tobie odebrać, widać wpływy nauki u Thundershielda.

Spoglądając na życiowe dzieło Malcolma.

Cannith, niby tacy wielcy a jednak muszą chylić głowę za umiejętności Malcolma, bo w końcu czy udało im się stworzyć coś z mithrilu?

Śledząc uważnie kłótnię między smoczym domem a krasnoludem.

Cup-A-Tea

"Tak się kończy igranie z Malcolmem, warto zapamiętać. Zresztą co oni sobie wyobrażali?

Adanir Roublard, widząc jak krasnal szatkuje smoczyska i salamandry.

"Oto jego dzieło życia. Lśniące, lekkie i w dobrym guście... Zaraz, a gdzie "jebać Xoriat!?""

Adanir, nie ukrywając podziwu.

"...jak to pora na adamantyt?"

Adanir, zaskoczony.

"Słyszałem, że nagadał tym z Cannith. Później wyłożył swoje racje Breytenowi. Hmm, ciekawe czy myślał o karierze naukowej... Doktor Malcolm Dustbeard, katedra Ekonomii Metali Szlachetnych brzmi lepiej niż Mithrillowy Krasnolud.

Adanir, bredząc.

Indus

Dobrze, że nie tylko topory miał ze sobą tym razem.

W czasie uderzenia, które odbiło się od gargulca.

Zabij go albo ja to zrobię!

Biegnąc w stronę Malcolma.

Ghostwalker

"Rzeczywiście, ta zbroja jest w stanie wytrzymać wiele. Bardzo wiele."

- Breyten, zaskoczony

Dinin

"Chłopaki, ja tylko zbroję testuję!"

Mithrillowy Krasnolud, po nagle zakończonym pojedynku

Cup-A-Tea

"Tja... trzeba być przygotowanym na każdą okazję.
Rozumiem, że takie trofeum świetnie się prezentuje... ale gdzie je powiesisz?"

Adanir Roublard, o pałce na gargulca i zbieraniu trofeów.

"Nie wiedziałem, że mithrill jest aż tak odporny..."

Adanir, widząc jak Malcolm znika w morzu ognia.

Dinin

"Grosz do grosza i będzie adamantytowa kokosza. Na wspomaganiu natury wzbogacić się ciężko, ale nawet Malcolm Dustbeard nie wszystko robi dla pieniędzy.

Ależ to kurewstwo śmierdzi, nasz chudzina znosi to gorzej ode mnie. Byle walki kapłanem latającej patrzałki nie przypłacił trwałym ciężkim uszczerbkiem na jego chucherkowatym zdrowiu."

Malcolm "Mithrillowy Krasnolud" Dustbeard, lekko blady po truciznach

Ghostwalker

"Ciekawe, jak zapatruje się na wizytę w rodzinnych stronach?"

- Wędrowiec, w drodze do gór

Cup-A-Tea

"... jak to poszedł do świątyni? Nawrócił się? Modli się do Onatara? Pewnikiem o adamantyt."

Adanir Roublard, sceptyk.

"Tego jeszcze nie było! Krasnoludzkie zapasy! Tamten walczył nieprzepisowo, używanie kolców jest zabronione!

Adanir, w piwnicach "Rdzawej Tarczy".

"Jego odporność jest zatrważająca. Z Ka omal nie uszło życie, a on miał tylko mały rozstrój żołądka!"

Adanir, w kolejce do wychodka.

Indus

Walił ile kopalnia dała w Septusa. Przyznam, że tłukł nadzwyczaj ciężko i bronił się wielce.

Oceniając wyczyny Malcolma.

Trucizny nic mu nie zrobiły, jego samego chyba kuto z czegoś twardego.

Słysząc w czasie agonii.

Dinin

"Zakłamane fajfusy. Teraz wszyscy naokoło cmokają nad moimi dziełami, od razu widzą przed sobą odwieczny talent. A jak zaczynałem to żaden obsrany ważniacha nie chciał mnie na przyuczenie wziąć. Jak się pojawię na ziemiach klanowych to pewnikiem będą się przyklejać do mojego sukcesu.

Jebane darmozjady chcą się ogrzać w blasku mej chwały"

Mithrillowy Malcolm, skromny jak zawsze