WRYYYYYYYYYYYYY!

Dinin

"Coraz ciężej się zabiera na kolejne wyprawy z towarzyszami. Stare blizny odzywają się po nocach, pancerz jakby cięższy ostatnio. Dzieciaki chcą iść w wojaczkę śladem ojca, jakbym mało miał zmartwień.

Ale nie można tego wszystkiego rzucić w cholerę, no bo kto się tym zajmie? No i towarzyszy broni przecież w potrzebie nie zostawię"

Marc i dylematy wieku średniego

Ghostwalker

"Jasne. Walić we wszystko toporem. Najlepsze rozwiązanie wszystkich problemów."

- Cerell, ledwo usuwając palce

Indus

"Jak on jest w stanie znieść te wszystkie ciosy i trzymać się na nogach jakby to była zwykła barowa bójka?"

Widząc Marca, który walczy z piaskowymi golemami

Cup-A-Tea

"Na Onatara!!!! jak on jest w stanie przeżyć tyle ciosów...magi czy trucizn...Toż to niesłychane!"

Gustav, widząc jak golem okłada Marca

Dinin

"Ramanhatep, czy jak mu tam, ogarnięty. Teraz najwyraźniej pora na smoka.

Cały czas się łudzę, że może jednak da się to rozwinąć bez walczenia z nim. A nawet jeśli nie to czemu tylko banda najemników z Fairheaven ma mieć smoczy łeb w salonie?"

Marc i pozytywy

Cup-A-Tea

"Na brodę Onatara!!! Przeżył w brzuchu robala.... i jak wyszedł to jeszcze uśmiercił drugiego stwora!"

Gustav, widząc jak Marc wychodzi z brzucha robala i od razu kładzie drugiego potwora

Indus

"Jak on to robi!? jest w stanie przetrwać wszystko. Jego ciało jest jak stal, której nic nie rozbije i ostra by dać kres własnym wrogom."

Cytując słowa z zasłyszanej dawno temu historii

Dinin

"Niedobrze, niedobrze. Ten pieprzony robal wyłączył mnie z walki na zbyt długo. Chłopaki ostro w kość dostali.

Następnym razem muszę być szybszy"

Marc, niezadowolony z siebie

Cup-A-Tea

"Na Panteon! Tamten pół-ork przebił mu dłoń na wylot, drugi tylko poprawił... A ten dalej stoi!!!...Co go utrzymuje przy życiu? Może faktycznie jesteśmy częścią większego planu?"

Gustav...mierząc w Marca zaklęciem leczenia

Indus

"Co tu się zadziało jak pobiegłem do pociągu? Marc jak ty wyglądasz!? Przecież z takimi ranami nie jest możliwe by ktokolwiek był w stanie być żywym!! a co dopiero przytomnym."

Zdziwiony mnich

Ghostwalker

"Ta wściekłość trzyma go na nogach. Nic innego. Na miejscu synów zawsze przynosiłbym pochwały od nauczycieli."

- Cerell, patrząc z podziwem na Marka

Dinin

"Starzejesz się Marc. Następnym razem możesz nie zdążyć wymusić na sobie takiego zastrzyku energii przed nadchodzącym ciosem. Te rany pozostawią paskudne blizny i pewnikiem będą odzywać się każdej jesieni.

A wszystko to by ocalić paru Thraneczyków... chociaż co się dziwić, ich własna armia z pewnością nie jest w stanie chronić własnych ludzi."

Marc, poobijany i bredzi

Cup-A-Tea

"Mimo, że Marc nie zwykł zajmować się dyplomacją to wyśle mu zaproszenie. Kto wie czy jego talenty się nie przydadzą, wszak goście są drażliwi jak nigdy"

Gustav zapobiegliwy

Ghostwalker

"Muszę uważać. Jak się spóźnię z mówieniem, to Marc rzuci się z pięściami na Żelazną Maskę. Nie, żebym sam nie chciał...
Ale pięści nie te no i może jest w tej opowieści coś więcej.
Obawiam się jednak, że sposób Marca w końcu będziemy stosować."

- Cerell, przed spotkaniem

Indus

"Widać po tobie mój przyjacielu, że nie odnajdujesz się w takich miejscach jak to. W sumie to ja sam nie bardzo wiem co tu robię, jednak lepiej jak będzie ktoś kto będzie wszystko obserwował i zareaguje na czas jak zajdzie taka potrzeba."

Baren do Marca

Cup-A-Tea

"Poszedł z mnichem do niższych dzielnic Sharn...Nasuwa się pytanie..w jakim celu?...Czyżby męczyła go dyplomacja?"

Gustaw, rozbawiony

Indus

"Widać było w jego oczach, że liczył na to by walczyć z zakapiorami w tych niskich dzielnicach. Cieszy mnie to, że obyło się bez tego."

Baren

Ghostwalker

"Chyba rozczarowało go pokojowe rozwiązanie dwóch ostatnich rozmów. W sumie Żelazna Maskę sam bym chętnie, jak to mawiają studenci... Dojechał?"

-Cerell, wykładowca na czasie

Dinin

"Cisza przed burzą, słowo daję. To napięcie robi się nieznośne. Część mnie chciałaby mieć po prostu całe te podchody i cyrki za sobą.

Trzeba było pozostać prostym żołnierzem a nie się w politykę bawić"

Marc

Cup-A-Tea

"Tym razem dyplomacja była bezcelowa, w takim przypadku Marc jest niezastąpiony!"

Gustav, po tym jak Merrix wydał rozkaz do wymarszu

"Myślałem, że dżiny to jednak inteligentne istoty...Czyżby ten był wyjątkiem? Uleciała mu pamięc o tym jak Marc go potrakował ostatnim razem?"

Gustav, widząc jak Marc wykańcza dżina

Indus

"Dzika furia przemawia przez Marca jak da się mu wolna rękę do walki. Nikt nie jest w stanie go zatrzymać a on sam nikogo nie szczędzi na polu bitwy."

Baren

Dinin

[i]"Szlag by to.

Serio, szlag by to jasny trafił. Wyszliśmy zwycięsko z największych dotychczasowych starć. Położyliśmy Żelazną maskę, opętanego Dżina (jego to mi akurat szkoda) i demonicznego ojcyzma Barena wzmocnionego ostatnim rytuałem.... Na raz, wszystko podczas jednej bitwy. Powinniśmy teraz świętować, pić 15-letnie wino i zajadać owocami morza.

Ale nie, spieprzyliśmy po całości, najwyraźniej obudziliśmy coś zdecydowanie groźniejszego"

Marc, nieco zrezygnowany

Cup-A-Tea

"Hmm... zaskakująco dobrze sobie radzi w dżungli...Nie wspominał, że służył w podobnych krainach"

Gustav, widząc jak Marc odnajduje się w dżungli

Ghostwalker

"Pamiątki? Obawiam się, że to może być ciężkie tutaj."
- Cerell, o zakupach w Argonesen

"Jego pytania są nieskomplikowane. Ale praktyczne."
- Cerell o odporności przeciwników

Dinin

"Smoki chcą żebyśmy dogadali się ze smokiem, z którym nawet smoki nie potrafią się dogadać.

Cudownie, mam nadzieję że nie jest odporny na mój młot... Albo nie będzie go chciał w zamian za pomoc"

Marc, rozważając opcje

"Jeśli zaimponowanie mu jest jakimś rozwiązaniem to oby przetrzebienie tego plemienia olbrzymów uznał za imponujące. Bo więcej dzisiaj nie damy rady zrobić"

Marc, patrząc zdyszany na nadchodzące oddziały