WRYYYYYYYYYYYYY!
Najzajebistsze forum w promieniu 50 m
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum WRYYYYYYYYYYYYY! Strona Główna
->
Tydus
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Priorytety
----------------
Forum
Imprezownik
XD LOL Forum
----------------
Wydarzenia ogólne
Kultura
Laboratorium Dr. Kenshii
RPG Room
/b/ - Random
You fail
RPG
----------------
Świat
Eberron - Niech mi morze lekkim będzie
Eberron - The Twelve
Spelljammer
Eberron - Once upon a Sharn
Eberron v2 - D&D Next
Eberron - D&D Next
Icewind Dale Tale - D&D Next
E6erron - sezon czwarty
E6erron - sezon trzeci
E6erron
Projekt Planszówka
Planehammer
Chińska Legenda
Iron Kingdoms
----------------
Caen i Urcaen
Organizacja "Jaskółka"
Inni
Planehammer
----------------
Outer Heaven
Clarence
Evan
Snyrdlak
Tydus
NPC
Nemla Blackbeard-Rustwind
Rupert
Taanen
Crash Rustwind
Chińska Legenda
----------------
Bohaterowie
Przyjaciele i wrogowie
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
God himself
Wysłany: Sob 15:28, 26 Sty 2008
Temat postu: Pierwsze zwycięstwo
I znów sigil. Cóż za miejsce. Zamknięte w pierścieniu miasto nieskończonych możliwości. Spotkaliśmy Evana. Trochę się zmienił. Chyba na lepsze. Armata na plecach zyskała kolejną rurę, a postać nową pasje ulepszania wszystkiego. Jak tylko zapyta o możliwość ulepszenia mi miecza trzeba go będzie ukrócić. Właściwie wszyscy się zmieniliśmy. Ostatni czas był pełen doświadczeń. Pełen nowych prób. Ale przetrwaliśmy go wszyscy. Informacja o łowach za pustynnym alchemikiem wciąż wisiała w gildii.
To bardzo irytujący żart. On czeka na mnie bym go zabił, a coś powstrzymuje mnie przed zbliżeniem się do niego. Kolejne zlecenie mieliśmy wziąć na jakiegoś stwora z planu ziemi. Nie mogłem się zgodzić. Pustynne ścierwo czekało by je ubić i drwiło mi w twarz z rysunku. Zginie. I to nie długo. Przekonałem resztę by ruszyć na niego. Nawet Evan z nami poszedł.
Kanały w dolnej dzielnicy, trzy puknięcia i pustynia. Znów tutaj. To już trzeci raz. Tym razem alchemik będzie nasz. Plan był prosty. Nemla przemienia się w tego podrzędnego maga i wchodzimy do zamku frontowymi drzwiami. My przebieramy się za straż przyboczną i idziemy u jej boku. Poszło jak po maśle. Straż pana bestii okazała się głupia i bojaźliwa. Kilka słów, krzyków i kłamstwo i już byliśmy w sali tronowej. Maga nie było. Był natomiast głęboki korytarz za tronem. Po drodze było kilka problemów. Najpierw jakieś wilki. Skomlące psy padły od jednego uderzenia. Potem jakieś wyczarowane kruki ze ścian. W końcu jednak dobiegliśmy do opadającego korytarza zamkniętego u dołu wielkimi wrotami. Smród bestii wypełniał powietrze. On tam był, czekał. Zachowanie pozorów ciszy i opanowania nie było już potrzebne. Beczułka prochu sprawiła, że drzwi zamieniły się mgłę, kurz i drzazgi. Przez szare obłoki kurzu i piasku przedzierały się kontury dziwacznego potwora. To był pustynny alchemik, ale inny. Odmieniony. Dodatkowa para łap i wielkie kolce na ogonie. Wyglądał potwornie, jednak nic nie mogło mnie powstrzymać by umazać mój miecz w jego krwi. Mag też gdzieś tu był. Kruki raz po raz irytowały nas atakami ze ścian. Aż sylwetka maga pojawiła się za filarem w głębi sali. To był jego ostatni błąd. Snyrdlak czarami przesłał mnie tuż przed niego. Jakiś nieudolny zamach z jego strony skończył się dla niego tragicznie. Dwukrotne uderzenie rękojeścią miecza sprawiło, że jego zdolności magiczne znacznie osłabły, a gdy niedługo potem jego noga odfrunęła o parę metrów pod ciężarem mojego ostrza, jego umiejętności zupełnie przestały się liczyć.
Spokojnie ruszyłem na alchemika. Szedłem w jego stronę, a ten biegł na mnie z korytarza, po którym przed chwilą gonił Nemlę. Z każdym krokiem był bliżej. Gdy wreszcie odległość była odpowiednia ruszyłem pędem i wyskoczyłem unosząc miecz.
Czas zwolnił na chwilę. Widziałem zbliżającą się powoli rozdziawiającą się paszczę potwora upstrzoną wielkimi, białymi zębiskami. Od tej chwili zależało naprawdę dużo. Tu mogła się skończyć moja walka. Mogłem przegrać. Mogłem polegnąć pożarty przez tego parszywego stwora. Mogłem też wygrać, to cięcie mogłoby przejść przez jego czaszkę rozpoławiając jego mordę i kładąc ją bez tchu. Przez chwilę nawet było mi go żal. Uwieziony i przekształcany przez maga. Wykorzystany przez przeznaczenie jako proste narzędzie. Niedoceniony i zaszczuty. Żal rósł z każdą piędziom odległości. W końcu był tak wielki, że zdecydowałem, że czas ukrucić jego cierpienia. Wściekłość na przeznaczenie opanowała mnie. Przestałem widzieć co się dzieje. W chwilę potem bestia leżała martwa z rozciętą głową. Jej krew spływała po mnie i po mieczu. Posoka wypełniła zagłębienie na klindze i zastygła w wyrytym na niej znaku.
To była pierwsza ważna wygrana. Zerwany łańcuch. Nie byłem już skazańcem. Teraz byłem uciekinierem. Walka trwa i jeszcze długo trwać będzie.
Powrót do Sigil nie był już takim problemem. Wynieśliśmy stamtąd sporo sprzętu i samą bestie. Nie było z tego wiele pieniędzy, ale nie o nie chodziło. Trzeba to było uczcić. Evan jak się okazało już należał do gildii łowców. Był na jakimś bardzo odległym miejscu, razem z pewną dziewczyną. Poszliśmy jej jeszcze poszukać w Ulu w księdze umarłych. Nie było jej tam, a więc jeszcze żyła. To było dla mnie mało istotne, to tylko kolejna laską, którą postanowił wyrwać. Alkohol był na tą chwilę istotniejszy!
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin