WRYYYYYYYYYYYYY!
Najzajebistsze forum w promieniu 50 m
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum WRYYYYYYYYYYYYY! Strona Główna
->
Tydus
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Priorytety
----------------
Forum
Imprezownik
XD LOL Forum
----------------
Wydarzenia ogólne
Kultura
Laboratorium Dr. Kenshii
RPG Room
/b/ - Random
You fail
RPG
----------------
Świat
Eberron - Niech mi morze lekkim będzie
Eberron - The Twelve
Spelljammer
Eberron - Once upon a Sharn
Eberron v2 - D&D Next
Eberron - D&D Next
Icewind Dale Tale - D&D Next
E6erron - sezon czwarty
E6erron - sezon trzeci
E6erron
Projekt Planszówka
Planehammer
Chińska Legenda
Iron Kingdoms
----------------
Caen i Urcaen
Organizacja "Jaskółka"
Inni
Planehammer
----------------
Outer Heaven
Clarence
Evan
Snyrdlak
Tydus
NPC
Nemla Blackbeard-Rustwind
Rupert
Taanen
Crash Rustwind
Chińska Legenda
----------------
Bohaterowie
Przyjaciele i wrogowie
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
God himself
Wysłany: Sob 20:44, 09 Lut 2008
Temat postu: Ostatni klucz.
Co raz bliżej ostatecznego celu. Biblioteka ze wszystkimi odpowiedziami czeka gdzieś tam. Tylko o co zapytać? Na razie nachodzi mnie miliony pytań, a tylko jedno mogę wybrać. Trudno. Na razie trzeba zdobyć sztylet.
Na pokładzie dzieją się straszne rzeczy. Związek Nemli i Evana jest bardzo toksyczny. Przynosi same problemy. Właściwie to nie związek, co jego brak. Ciągle ktoś jest nieszczęśliwy i ciągle są problemy. Ale może ślub zakończy spory. Oby...
Sylvania już przed nami. Za nami jednak stale od dłuższego czasu ciągnie się statek bez bandery. Czego chce? Czy płynie po sztylet. Z dwóch wyborów kapitan podjął lepszy. Przyspieszyliśmy. W wielkim porcie przed miastem byliśmy przed nimi, jednak nie długo przed.
Na razie problemów nie było. Po za jednym. Na ulicy podszedł do mnie płonący krasnolud i przedstawił się jako kowal mojego rodu. Kół zbroje dla mojego ojca, dziadka i wielu innych. Nie znałem go do tej pory, nigdy nawet o nim nie słyszałem. Coś mnie ruszyło. Zdałem sobie sprawę z tego jak nie wiele wiem o własnych korzeniach. Matka której nawet nie znałem i ojciec, który był istotą której nie wiele brakuje do boskości. Wspomnienia uderzyły mnie. Krasnolud powiedział, że jestem jedynym spadkobiercą rodu mojego ojca, więc dla mnie też wykuje zbroje, gdy uznam że jestem na to gotowy i będę gotowy znieść utrudnienia planu ognia. Zgodziłem się i rozstaliśmy się. Jeszcze go zobaczę. Udam się na ten plan. Tylko czy jestem gotowy?
Pamiętam pierwszą huśtawkę rozbitą na dłoni umarłego boga gdzieś w planie astralnym. Srebrzysta otchłań zionęła pustką, a ja unosiłem się i opadałem popychany delikatnie przez ojca. Zawsze sam. Inne dzieci w swych zabawach były zbyt niebezpieczne dla tak słabego osobnika jakim byłem. Inni szkolili się w walce i magi, ja nie mogłem nawet udźwignąć ich miecza. Gladius jakim władał mój ojciec był tak wielki, że ledwo zaciskałem dłoń na rękojeści. Dziś ten sam gladius spoczywa na moich plecach i walczę nim z gotowanym mi losem. Przypominam sobie również smutek i zawiedzenie w oczach ojca gdy zrobiłem coś źle. Nie mógł mi nawet dać klapsa, bo by mnie zabił. Czasem mam wrażenie że chciał to zrobić. Gdy tylko trochę podrosłem starałem się dorównywać możliwościami rówieśnikom, ale przecież nie mogłem się z nimi mierzyć. Używałem ich oręża, lecz jakże niezdarnie musiało to wyglądać w porównaniu do ich możliwości. Czułem jak upokorzenie ojca rosło z każdym dniem. Co to za duma mieć takiego syna. Nigdy mi tego nie powiedział, ale czułem, że nie chce mnie tam. Teraz mam wrażenie, że to dla mojego własnego dobra. Wśród równych sobie mogłem rozwijać się i czuć się docenionym, dlatego wylądowałem u Blackbirda. Ciągle jednak muszę udowodnić ojcu, że jestem godny nosić imię jego rodu. W brew przeznaczeniu...
Mieliśmy znaleźć człowieka, kolekcjonera starych przedmiotów. Szybko znaleźliśmy jego adres i poszliśmy się posilić do lokalnej karczmy. Clarens postanowił załatwić sprawę po swojemu. Źle się to skończyło.
Ranny wbiegł do karczmy i poinformował nas, że sztyletu szukają jakieś gargulco podobne istoty. Pobiegliśmy, jednak ani sztyletu, ani gargulców nie było. Był natomiast trup naszego kolekcjonera. Wróciliśmy na statek.
Za sprawą Snyrdlaka, szybko znaleźliśmy się na statku tych przeklętych demonów. Walczyły zaciekle, ale jakie były ich szanse? Wsparcie przyjaciół ciągle jest mi potrzebne, ale ciągle mogę na nie liczyć. Te parszywe ścierwa padały. Po nich rozpadł się okręt. Pozostał tylko sztylet.
Potęga Snyrdlaka robi się imponująca. Jego magia rośnie w siłę z każdą jego zmianą, oby nie przesadził. Nemla w chwili zagrożenia również trzyma się i strzela coraz celniej, pomimo problemów z Evanem. Evan i jego garłacz również sprawuje się co raz lepiej. Nawet Clarens stanął w szeregi i próbował walczyć. Nie udolnie, ale próbował. Cieszę się, bo razem możemy naprawdę wiele. Ciekawe czego zapragną od biblioteki.
Sztylet był nasz. Kapitan był zadowolony. Zapłata, cóż... zwyczajowa, ale była. Następny kurs Sygil. Mieliśmy już wszystkie elementy układanki, brakowało tylko portalu.
Wkrótce wszystko się rozwiąże.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin